06 stycznia 2015

Jacek Dukaj – Wroniec

Urodziłem się w stanie wojennym. Dokładnie w ostatnim jego roku. Choć „liznąłem” jeszcze PRL`u, ciężko powiedzieć, abym doświadczył w jakikolwiek sposób negatywnie na własnej skórze, czym były te czasy. Sam stan wojenny to dla mnie mimo wszystko abstrakcja. Aż tu nagle…
Wroniec przedstawia losy małego Adasia, opisane w konwencji bajkowej, okraszone wspaniałymi ilustracjami autorstwa Jakuba Jabłońskiego. Na pierwszy rzut oka wygląda, że to książka dla dzieci. To wrażenie minie, gdy przekartkujemy ją trochę, przyjrzymy się dokładniej ilustracjom i przeczytamy kilka pierwszych stron. Pomimo trzecioosbowej narracji, historia opowiedziana jest językiem prostym i nieco infantylnym, zupełnie jakby to Adaś spisywał swoje przeżycia. Świat otaczający bohatera jest niezrozumiały i groteskowy, interpretowany na sposób dziecięcy. Liczne luki w rzeczywistości spowodowane niezrozumieniem lub brakiem wiedzy, uzupełniane są fantastycznym wyobrażeniami. Groteskowymi i przerażającymi.
Dlaczego dzieci muszą żyć między Tajemnicami, Strachami i Potworami?
Adaś staje przed koniecznością uwolnienia swojej rodziny z rąk Wrońca oraz jego sługów: Milipantów, Bubeków, MOMO, złomotów, kruków i wielu innych. W tym trudnym zadaniu pomagać mu będzie sąsiad, Jan Stanisław Wieńczysław Beton, przodownik, który „temi ręcami” budował miasta, ulice i fabryki. Jednak okrutny los będzie targał i jednym i drugim w różne strony, niczym propagandowymi ulotami rozrzucanymi na ulicy.
Książka budziła moje skojarzenia z Demokratorem Goćka (groteska, przerysowanie), ale także z Imperium Słońca czy Labiryntem Fauna, w których również dziecko rzucone zostaje w świat bezlitosny i okrutny. A także z Piotrusiem Panem i Narnią. Te ostatnie skojarzenia są dość głupie, ale świat Wrońca jest na swój sposób magiczny…   może bardziej czarnoksięski, bo jest mroczny i zły. A Adaś musi zostać w nim dobrym i walecznym rycerzem.
W trakcie lektury nie mogłem opędzić się od wspomnienia pewnego znanego zdjęcia autorstwa Chrisa Niedenthala, zatytułowanego „Czas Apokalipsy”. Zdjęcie to przedstawia kilku żołdaków i opancerzony wóz piechoty, a w tle kino z wielkim banerem „Czas Apokalipsy”. Stan wojenny przedstawiony we Wrońcu to właśnie czas apokalipsy. W oczach dziecka świat rozpada się. Sądzę, że ta trauma jest udziałem wszystkich dzieci z obszarów objętych konfliktami zbrojnymi. Potrafię wyobrazić sobie, jak przerażające mogły być te dni dla kilkuletniego chłopca, który nie potrafił zrozumieć, lub który nie wiedział, o co w tym wszystkim chodzi, bo dorośli starali się go chronić i nie mówili mu niczego wprost.
Bardzo fajna książka, a obrazki zrywają beret.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz